Były dyrektor do spraw bezpieczeństwa pracujący w firmie Uber zataił włamanie, które miało miejsce w roku 2016. Wówczas to hakerzy, którzy uzyskali dostęp do danych od milionów użytkowników oraz kierowców, zażądali od niego sto tysięcy dolarów w Bitcoinie.
Najważniejsze wiadomości:
- byłemu pracownikowi firmy Uber postawiono zarzuty za ukrywanie hakerskiego ataku z roku 2106 oraz także próbę zatuszowania całej ten sprawy,
- przekazał on swoim oprawcom sto tysięcy dolarów w kryptowalucie w zamian właśnie za milczenie.
Użycie hakerskiego ataku
Zgodnie z informacją, która została wydana przez Departament Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych były dyrektor do spraw bezpieczeństwa firmie o nazwie Uber został oskarżony o popełnienie poważnego bezpieczeństwa. Jak okazuje się, próbował on ukryć samo włamanie do bazy danych z roku 2016, w którego wyniku hakerzy uzyskali dostęp do osobowych danych klientów aplikacji.
Zobacz również: Eksperci stwierdzają że to nie czas na inwestycje w kryptowaluty
Dosłownie kilka lat temu dwóch hakerów się skontaktowało z Josephem Sullivanem przy pośrednictwie poczty elektronicznej, żądając od niego sumy sześciocyfrowej w zamian za milczenie. Wówczas pobrali oni osobowe informacje związane z pięćdziesięcioma siedmioma milionami użytkowników, jak i także kierowców Ubera. Baza danych między innymi zawierała numery chociażby prawa jazdy. Byłemu pracownikowi tejże firmy zarzucano wówczas ukrywanie przestępstwa przed organami ścigania.
Prokurator w swoim przemówieniu zaznaczył, że Dolina Krzemowa nie jest Dzikim Zachodem. Dodał także, że oczekują dobrego korporacyjnego obywatelstwa zgłaszania szybkiego wszelkich przestępczych zachowań czy też współpracy przy wszelkich ich dochodzeniach.
Przekazanie pieniędzy w Bitcoinach
Departament Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych podkreślił, że Jospeh Sullivan nie zgłosił w ogóle naruszenia z roku 2016. Jakby tego było mało także podjął kroki, aby jedynie ukryć tę informację przed Federalną Komisją do spraw Handlu.
Zobacz również: Czy Indie wprowadzą prawo zakazujące handlu kryptowalutami?
Aby udało się zapłacić hakerom za milczenie, były pracownik Ubera skorzystał również z usług pośrednika zewnętrznego. Przelał on w ostateczności tym cyberprzestępcom sto tysięcy USD w Bitcoinie. Co więcej spisał także umowy z oprawcami o zachowaniu poufności. Wszystko to odbywało się pomimo tego, że nie podali w nich swoich danych prawdziwych.
Na szczęście prawda wyszła na jaw. Dokładnie trzy lata później, bo w roku 2019 hakerzy zostali zidentyfikowani oraz także zatrzymani. Oboje stanęli przed sądem oraz przyznali się do wszystkich zarzutów.
Warto wiedzieć: Uniswap rozdaje własne tokeny – Jak otrzymać?
A jak mogą wyglądać kary? Czy będą sprawiedliwe? Jak się udało dowiedzieć byłemu dyrektorowi do spraw bezpieczeństwa w firmie Uber może grozić maksymalnie do pięciu lat pozbawienia wolności. Wyrok ten ma miejsce ze względu na utrudnianie śledczych czynności, a do tego do trzech lat pozbawienia wolności za postępowanie niewłaściwe.
Napisz komentarz